wtorek, 3 września 2013

Siedem dusz / Seven Pounds (2008)

Jak pokonać demony przeszłości? Jak ruszyć z miejsca po traumatycznym wydarzeniu? Jaki jest sens ludzkiego życia? Czy samobójstwo może być dobre?

Film, który mi polecono i powiedziano od razu, jest ciężki i dający do myślenia.
Już sam początek zmusza do uważnego śledzenia filmu i rozwiązania tajemnicy sceny początkowej. Obraz, który przewija się przez cały film - liczne retrospekcje, przeplatające się z wydarzeniami z "teraz".
Tak to prawda to ciężki film, przedstawiający walkę z demonami swojej własnej przeszłości - walkę, która zmienia bohatera - Bena/Tima. Czy bitwa zostaje wygrana? Sami oceńcie, dla mnie osobiście Ben przegrał tą walkę. Jego życie zmieniło się całkowicie, przez dłuższy fragment filmu stawiałem sobie go za przykład i wzór do naśladowania - daje ludziom nadzieje życia, odrobinę ciepła, radości w ich własnym życiu, które jest tego pozbawione. Komu pomaga? Tym którzy stracili sens życia, porzucili marzenia, żyją w ciągłym strachu. Ben daje im choć trochę ciepła i pozwala im lepiej żyć. Walczy, stracił żonę ...
Zakochał się, oglądając zazdrościłem mu ... swoimi czynami szerzył dobro i dał nadzieje śmiertelnie chorej kobiecie. Dał jej bliskość i ciepło, której jej brakowało.
Jak się kończy film, dlaczego przegrywa choć niektórzy powiedzą, że się poświęcił, dla większego dobra.
Może i tak - ale wracając do mojej opinii - jak dla mnie nic nie usprawiedliwia samobójstwa. W tym cały szkopuł - zabił się, złamał piąte przykazanie. Dla mnie to bezsensowne - mógł żyć ... nie wiem czy kierowały nim poglądy religijne, chciał odpłacić się za śmierć tych ludzi, chciał wynagrodzić światu tamten wypadek.
Dla mnie przegrał, mimo że dał radość innym - ale mogę się mylić, myślę po ludzku - i po ludzku oceniam. No tak.
Trzymajcie się