niedziela, 9 grudnia 2012

Czym dla mnie jest posługa jako lektor?

Czym dla mnie jest służba jako ministrant czy lektor? Pierwszy raz zastanawiałem się nad tym zagadnieniem w momencie gdy nie mogłem uczestniczyć w dwóch wydarzeniach w mojej parafii – w peregrynacji obrazu Jezusa Miłosiernego oraz w uroczystościach odpustowych związanych z uroczystością Przemienienia Pańskiego. Musiałem wybrać gdzie będę służył swoją osobą – w parafii jako ministrant/lektor czy na obozie kolonijnym jako wolontariusz-wychowawca. Drugi raz związany był z początkiem studiów. W krótkim czasie po rozpoczęciu roku akademickiego koleżanka zaproponowała mi byśmy razem wybrali się na prezentacje grup w Dominikańskim Duszpasterstwie Akademickim „Beczka”. Wśród prezentacji mnogości grup zaprezentowali się również ministranci – Faceci w Bieli.
Oba te zdarzenia wzbudziły we mnie pytanie czym dla mnie jest bycie lektorem?
Odwołując się do łacińskiego pochodzenia słowa ministrant – odnajdujemy że słowo to pochodzi od ministro, -are; -avi; -atum – służyć, posługiwać, pomagać. Czyli można powiedzieć bycie ministrantem to służba i posługa. Przeznaczenie własnego czasu by być blisko ołtarza oraz pomóc przy celebracji Mszy Świętej.
Posługa, służba słowa brzmiące wielką odpowiedzialnością – to dzięki niej młody człowiek uczy się sumienności oraz organizacji czasu. Umiejętności bardzo potrzebnych w dorosłym życiu.
Wracając do moich rozważań, bycie lektorem jest dla mnie darem i przywilejem. Zrozumiałem, że lubię spędzać czas na próbach, spotkaniach by największe uroczystości miały odpowiednią atmosferę oraz były miłe dla oka dla wiernych. Lubię stać z łódką czy przygotowywać kadzielnice, lubię spędzać czas na przygotowaniu czytań mszalnych, lubię ubierać białą albę i być blisko miejsca gdzie odbywa się największa Tajemnica naszej wiary – Przeistoczenie.
Jestem ministrantem już ponad 9 rok jak dobrze pamiętam i nigdy nie żałowałem mojej decyzji by przeznaczać czas wolny na przebywanie w kościele czy kaplicy i pomaganiu w przeżywaniu mszy czy różnych innych nabożeństw.
Z żalem spoglądam na malejąca ilość młodych kandydatów, gdy ja zaczynałem było nas w kaplicy ponad 10 a w całej parafii koło 50, dziś w kaplicy jest nas 5 a w parafii koło 25.
Czemu młody chłopak nie chce już poświęcić czasu dla Kościoła, jest to pytanie które nurtuje mnie od dawna?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz