czwartek, 14 marca 2013

Habemus Papam - Niech nam żyje Ojciec Święty Franciszek

Dzisiejszy ranek nie zapowiadał niczego szczególnego - jak co środę człowiek musiał się zerwać z łóżka o godz. 6, by na 8 zdążyć na ćwiczenia z chemii. Dzień jak co dzień, się zapowiadał - uczelnia, znajomi, przyjaciele. 
Lecz z momentem wejścia do Bazyliki Mariackiej zaczął mnie otaczać i paraliżować strach - strach przed wszystkim mi się wydawało, że nie zdam matury, że nie zaznam szczęścia, że nic mi się nie uda. Wybiegałem w przyszłość bałem się - dawno nie miałem takiego uczucia. 
Wszystko minęło wraz z końcem mszy świętej i informacją o białym dymie. Strach minął,człowiek z większą siłą i z łezką w oku odśpiewam Te Deum. Humor mi się poprawił, odzyskałem siły we własną osobę.
Hmm, teraz jak się nad tym zastanawiam - nie chce nad interpretować tej sytuacji, ale czy nie miałem poczucia braku kierownika duchowego, sam nie wiem. 
Dzisiejsze Habemus Papam przeżyłem osobiście i dogłębnie, sama informacja wyzwoliła mnie z paraliżu strachu, odnalazłem pozytywy.

Luźne refleksje, chaotyczne ale chciałem się z Wami nimi podzielić.

Usłyszawszy jakie imię przyjął nowy Papież ucieszyłem się i to bardzo - pomyślałem sobie od razu, że będzie to zapewne przełomowy pontyfikat, niczym przełomowe było życie świętego imiennika Papieża, św. Franciszka z Asyżu. Pierwsze wystąpienie utwierdziło mnie w tym przekonaniu.

Kończę te luźne refleksje taką oto modlitwą:
Św. Franciszku z Asyżu, przyjacielu zwierząt i przyrody, mój patronie obrany na bierzmowaniu. Niech twój imiennik a mój i nasz nowy Ojciec Święty wkroczy w swój pontyfikat z Twoją obecnością i pomocą w niesieniu modlitw i próśb do tronu Boga Ojca.
Amen.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz